F
A
C
E
B
O
O
K
Aktualności »
2018-04-22 18:16:21 - Wojciech Gontarz
Wojciech Gontarz na Orlen Warsaw Marathon 2018

Kiedy zapisywałem się na udział w Orlen Warsaw Marathon, to szumnie deklarowałem złamanie 4 godzin. Niestety, życie potrafi płatać różne figle i dlatego im bliżej było startu, tym moje oczekiwania co do czasu w debiucie były inne. Postanowiłem po prostu ukończyć zawody, bez patrzenia na wynik (no dobra, moim wyznacznikiem czasu była godzina odjazdu pociągu do domu :P ). Zawody rozpocząłem biegiem z pacemakerami prowadzącymi grupę na 4:30. Pierwszy raz słuchałem się "zajączków" i naprawdę pokonywanie kilometrów szło mi bardzo łatwo i przyjemnie. Niestety... Od miesiąca walczę z przykrym wirusem, od tygodnia zażywam antybiotyki i to musiało się na mnie odbić. Na 25 kilometrze zaczęło mnie "odcinać", byłem zmuszony podziękować prowadzącym i zwolniłem... Tak zaczęła się moja walka z samym sobą. Przez 17 końcowych kilometrów modlitwę przekładałem przekleństwami. Od 30 km, powtarzałem sobie "nigdy więcej! ". Na szczęście przezwyciężyłem całe zwątpienie i dotarłem do mety! Czas: 4:56:09 dla wprawionych maratończyków jest czasem śmiesznym. Dla mnie to jednak ogromne zwycięstwo. Pamiętam jak we wrześniu 2016 dobiegałem do ronda "Lotników Morskich ", wówczas z nostalgią patrzyłem na drogę do Darłówka i marzyłem "Chciałbym kiedyś przebiec trasę z zachodu na wschód", dziś przebiegłem dużo dłuższy dystans. Czy będą kolejne maratony? To wszystko zależy od tego czy będę potrafił się zmotywować do jeszcze cięższych treningów. Na pewno jeśli stanę na starcie maratonu, to muszę być 200razy lepiej przygotowany. Podsumowując bieg od strony organizacyjnej: sama nazwa zmusza do tego, żeby wszystko było, kolokwialnie mowiac, tip top. Mam jednak wrażenie, że mieszkańcy stolicy, nie byli tak "zarażeni" atmosferą zawodów jak spotkałem to w Gdyni czy Poznaniu.